Ciekawy jestem na ile wzrost podaży mieszkań na rynku pierwotnym przełoży się na spadek cen na rynku wtórnym. Właściwie na palcach możemy policzyć miejscowości, które potrzebują nowych mieszkań ze względu na rosnący popyt wywołany migracjami: Poznań, Warszawa, Wrocław … Jednak wcześniej czy później podaż z rynku pierwotnego przełoży się na spadek cen nieruchomości na rynku wtórnym. Pytanie w których miastach nastąpić to najszybciej? Przeciętna młoda rodzina, która będzie miała do wyboru: kupić mieszkanie z rynku wtórnego lub kupić nowe mieszkanie i uzyskać dopłatę – skorzysta z tej opcji drugiej. Nawet jeśli do opcji pierwszej taką opłatę będzie mogła otrzymać to i tak wybierze nowe mieszkanie. Każdy z nas woli nowsze, ładniejsze, nowocześniejsze. Z jednej strony wspaniale, że rząd napędza budownictwo, stymuluje tym samym podaż i popyt. Aczkolwiek może to być ze skutkiem negatywnym dla Właścicieli mieszkań używanych, którzy tak czy inaczej będą chcieli pozbyć się swoich nieruchomości. Z drugiej strony mamy jednak sytuację, w której coraz ciężej uzyskać kredyt na zakup mieszkania. Obecnie w walucie obcej kredytu nie dostaniemy, a i trzeba wykazać się wkładem własnym. Może dzięki temu sytuacja ta zrównoważy i przyblokuje podaż nowych mieszkań. No cóż … pożyjemy zobaczymy.

Do powyższego rozważania zainspirował mnie artykuł z forsal.pl – kliknij tutaj aby go zobaczyć