Chciałbym poruszyć temat blokad. Być może jakieś masz. Ja znam je z autopsji. Blokady mogą mieć wpływ na nasze życie, na to, do czego dochodzimy bądź nie.
Kiedy byłem na studiach, bardzo mocno musiałem się skupić na nauce języków. Mój rocznik był eksperymentalny i pomimo że studiowałem ekonomię na KUL-u, miałem 6 godzin angielskiego i 4 godziny niemieckiego w tygodniu. Nigdy nie byłem dobry w tej dziedzinie. Moja lektorka twierdziła, że zupełnie się do tego nie nadaję, i mocno mnie cisnęła.
Angielski spędzał mi sen z powiek. Prowadząca na każdych zajęciach raczyła mnie niezbyt przyjemnymi komentarzami, krytykowała mnie na każdym kroku. Zastanawiała się, w jaki sposób dostałem się na studia, mając tak małe umiejętności językowe. Nie zaliczyłem angielskiego na drugim roku i rok trzeci musiałem robić warunkowo. Studia kończyły się egzaminem FCE, ale oczywiście go nie zaliczyłem. Czułem się totalnym głąbem pod względem językowym. To przekonanie pozostało ze mną na długie lata.
Później okazało się, że nie jestem taki zupełnie beznadziejny, bo mieszkałem we Włoszech przez 2 lata.
Tam nauczyłem się języka włoskiego na poziomie komunikatywnym. Kiedy przejeżdżałem przez Niemcy czy Austrię, korzystałem z języka niemieckiego i się dogadywałem. Ale trauma z językiem angielskim była bardzo silna.
Pewnego dnia zgłosiłem się do Szkoły Głównej Handlowej. Złożyłem dokumenty potrzebne do otwarcia przewodu doktorskiego. Jednak moja pani promotor uczuliła mnie, że część egzaminów odbędzie się w języku angielskim. Zestresowałem się – na myśl o tym języku robiło mi się niedobrze. Wróciły wspomnienia ze studiów. Po kilku oddechach przyszedł mi do głowy pewien pomysł.
W naszym zespole mieliśmy wspaniałą tłumaczkę, Jessicę. Jessica przetłumaczyła niektóre moje książki na angielski. Poprosiłem ją, by mnie podszkoliła, ostrzegłem ją równocześnie, że mój poziom angielskiego jest marny i będzie to dla niej naprawdę trudna sztuka. Jessica uparła się, żebyśmy porozmawiali po angielsku. Wzbraniałem się przed tym, nie używałem przecież języka przez 20 lat, ale w końcu uległem. Umówiliśmy się na rozmowę. Okazało się, że poszło całkiem gładko i wcale nie jestem takim głąbem. Rozmawialiśmy przez godzinę. Jessica mnie pochwaliła i… zostałem odblokowany.
Kiedy przyjechał do Polski Robert Kiyosaki, miałem okazję z nim rozmawiać. A nawet występowałem z nim na scenie podczas konferencji! Przez trzy wieczory porozumiewałem się w języku angielskim. I naprawdę świetnie mi szło. Gdyby nie upór Jessiki, nie odzyskałbym swobody w tym zakresie. Jestem jej naprawdę wdzięczny. Oczywiście nie znaczy to, że nagle stałem się mistrzem. Jeszcze wiele pracy przede mną – muszę podszkolić gramatykę, przypomnieć sobie słownictwo. Ale najważniejsze, że odzyskałem pewność siebie w tym temacie i już się nie obawiam.
Wróćmy jeszcze na chwilę do lektorki ze studiów. Co ona ze mną zrobiła? Założyła blokadę, sprawiła, że mój umysł się poddał.
A co sprawia, że Ty nie chcesz podjąć jakiegoś działania? Co sprawia, że się poddajesz, odpuszczasz? Być może ktoś powiedział Ci, że się do tego nie nadajesz. A może się okazać, że jest zupełnie odwrotnie. Nie daj sobie wmówić negatywnych rzeczy.
Moja druga blokada dotyczyła sportu. Pamiętam lekcje wf-u w szkole… W podstawówce zawsze jako ostatni przybiegałem na metę. Wiedziałem, że jestem słaby. Tę myśl potęgował fakt, że byłem pulchniutki. Dopiero w liceum zacząłem z tego wyrastać. Będąc w liceum, miałem jednak wypadek i nie mogłem ćwiczyć. Złamałem nogę w połowie lipca, a do szkoły wróciłem dopiero w grudniu. Odbyłem rehabilitację, a po roku wyjęto mi śruby i noga była zupełnie niewładna. Czułem więc, że nie jestem najlepszym sportowcem.
Kilkadziesiąt lat później spotkałem na swojej drodze wielu ludzi, którzy fascynowali się sportem – kolarstwem, pływaniem, bieganiem.
O ile te dwie pierwsze dyscypliny były dla mnie niezłą rozrywką, o tyle biegania nie znosiłem. Wolałem raczej pospacerować z kijami od nordic walking. Jeden z uczestników moich Warsztatów któregoś dnia starał się mnie zachęcić do biegania. Ale ja byłem oporny. Wiedziałem, że się do tego nie nadaję. Nie chciałem doświadczyć tego nieprzyjemnego bólu w klatce piersiowej, zadyszki.
Jednak podczas jednego z treningów nordic walking stało się inaczej. Pomyślałem, że spróbuję się przebiec. Poczułem się niesamowicie. Zdałem sobie sprawę, że mogę biegać. Prawie 30 lat wcześniej wuefista nałożył mi blokadę, a teraz się z niej wyzwoliłem.
Jeden ze znajomych powiedział mi, że po pierwszych 3 km jest o wiele łatwiej. I to prawda. Zacząłem biegać dystanse 5-kilometrowe. Trenowałem systematycznie. Po kilkunastu treningach okazało się, że nie łapię już zadyszki, że nie muszę się zatrzymywać. Osiągnąłem też niesamowity w moim mniemaniu sukces! Do dziś pamiętam dzień, w którym 5. z kolei kilometr w lesie przebiegłem w czasie 5 minut 54 sekund. Dałem z siebie wszystko. Co prawda na następnym treningu miałem już gorszy czas. Ale przyszedł później moment, że poprawiłem wyniki.
Dzisiaj potrafię przebiec 1 km w 4 minuty 40 sekund. I już wcale nie mam blokady. Okazuje się, że daję radę! Zastanów się więc, jak jest u Ciebie. Być może jesteś w stanie zrobić więcej i lepiej. Zachęcam Cię do tego. Pokonuj blokady!
Przeczytaj również:
Brak komentarzy