Najgorsze, co możemy teraz zrobić, to przewidywać, szacować i się martwić. Co teraz? Jak się odnaleźć w nowych realiach? Czy grozi nam kryzys? Jak zareaguje rynek?

A może wręcz przeciwnie – to czas na coś zupełnie nowego? Całkiem niedawno przecież przekonaliśmy się, że nieruchomości potrafią sobie poradzić nawet w pandemii.

Ostatnie miesiące, lata pokazują nam, że wszystko jest możliwe, zarówno to, co dobre, jak i to, co złe. Pandemia, teraz wojna za naszą wschodnią granicą. Jak to wpływa na rynek nieruchomości?

Gospodarka polska jest gospodarką mocno rozwijającą się. Mamy masę dotacji z Unii Europejskiej, wiele firm zagranicznych zainwestowało tutaj kapitał. Nadejście COVID-19 to był taki moment, który mocno zachwiał naszą gospodarką. Na swoim kanale YouTube publikowałem różne „pandemiczne” scenariusze i okazało się, że spełnił się ten najbardziej optymistyczny, gdzie gospodarka polska się nie ugięła, a tym bardziej nieruchomości. Popyt był na tyle duży, deficyt mieszkaniowy na tyle ogromny, że ceny nieruchomości utrzymały swoją wartość. Ludzie bardzo szybko wrócili do normalnego życia – przyzwyczailiśmy się już do lockdownów i do samego wirusa. Odnajdujemy się w tej nowej rzeczywistości.

A wojna? Zauważyliśmy, że wpływa ona na decyzje inwestorskie. Niektórzy na jakiś czas wycofali się z projektów, zastanawiali się, czy nie uciekać z Polski… Mija kolejny miesiąc wojny i zdążyliśmy się już przyzwyczaić do nowej sytuacji – powoli wszystko wraca do normy. Ludzie żyją, tankują, jeżdżą do pracy, kupują chleb, jedzą, ubierają się i tak samo powracają do większych wydatków, czyli inwestycji w nieruchomości. Według mnie największym problemem są konsekwencje wypływające z dodruku pieniądza, inflacja, a także przerwy w dostawach różnego rodzaju materiałów, surowców, ropy. To powoduje, że ceny szaleją.

Dotarło już do nas ponad 2 mln uchodźców, podzielmy to na 5 – mamy liczbę 400 tys. mieszkań. To jest zapotrzebowanie dla ludzi, którzy się tu przeprowadzają. Oni muszą gdzieś mieszkać. Więc będą albo kupować, albo wynajmować. To rodzi znowu deficyt na rynku najmu, co zostanie dostrzeżone przez inwestorów.

Czy my, Polacy, inwestując teraz w nieruchomości, mamy się czego bać? Czy potrzebna nam w obecnej chwili rewizja strategii?

Najgorsze, co możemy teraz zrobić, to przewidywać, szacować i się martwić. Strach to emocja, która dotyczy czegoś nierzeczywistego, przyszłego, czegoś, co nie istnieje. Więc najlepiej się go pozbyć. Jeżeli mamy problem i da się go rozwiązać, to nie ma się o co martwić, a jeżeli nie można go rozwiązać, to tym bardziej martwić się nie należy, bo nie mamy na to wpływu.

Myślę, że powinniśmy utrzymać strategię, bo inaczej sami sobie zaszkodzimy. Jeżeli codziennie budzi się 38 mln mieszkańców Polski i każdy nagle ma obawę przed zakupem chleba i go ostatecznie nie kupuje, to wywracamy cały system produkcji i sprzedaży w kosmos. Sami na tym tracimy. Podobnie jest z inwestycjami, nieruchomościami. Powinniśmy żyć normalnie, oczywiście dywersyfikując swój portfel i zabezpieczając się.

rynek

Jak zabezpieczyć się przed ciągłym wzrostem cen, Polskim Ładem? Jak kupować, aby przy tych wzrostach nie zacząć tracić?

Przy flipowaniu sytuacja jest cały czas taka sama – dopóki będzie obrót nieruchomościami, czyli będzie kupujący i sprzedający, niewiele się zmieni. Wybieramy dobrą nieruchomość, następnie dobrze ją remontujemy (tworząc przepiękny produkt) i wykorzystując nasze umiejętności negocjacyjne, sprzedajemy. Niezależnie od tego, czy ceny rosną, popyt na nieruchomości jest i zawsze będzie. Odnotowujemy deficyt, szczególnie teraz, kiedy przybyli Ukraińcy.

Faktycznie inflacja i wzrost stóp procentowych mogą przyhamować naturalny zakup nieruchomości, ale wciąż istnieje masa Polaków, którzy mają gotówkę i chcą nabywać lokale. A ci, których na własne mieszkanie nie stać, będą musieli wynajmować. Więc na rynku najmu odczujemy deficyt, dostrzegą to inwestorzy i oni będą tam lokować swój kapitał. Czynsze rosną, a więc to inwestycja, która przyniesie wysokie stopy zwrotu. Trzeba się teraz w tym odnaleźć i wsłuchać w rynek.

Polski Ład będzie natomiast stymulował zakup nieruchomości – są dotacje, dofinansowania. Udoskonalił on także opodatkowanie spółek prawa handlowego w postaci CIT-u estońskiego, który sprawia, że jeżeli ktoś chce powiększać kapitał reinwestując go np. W spółce z o.o. , to nie płaci CIT-u w ogóle. To ukłon w stronę inwestorów.

Jakie rady na obecny czas dla inwestorów, którzy już są na rynku nieruchomości: starym wyjadaczom, jak i tym, którzy dopiero chcą zacząć zarabiać na nieruchomościach?

Sądzę, że starym wyjadaczom nie trzeba dawać rad, bo oni dokładnie wiedzą, jak przyjemne jest inwestowanie w nieruchomości. Dobra passa na rynku będzie trwała jeszcze 2-3 lata. Każdy inwestor o tym wie. Oby tylko był kapitał! Ja sam w tym roku planuję zrobić 100 inwestycji. Co roku plujemy sobie w brodę, wzdychając: „Ech, szkoda, że rok temu nie kupiłem więcej mieszkań”. Tak myśleliśmy rok temu, dwa lata, trzy… I w tym roku też tak będzie i za rok podobnie. Po prostu trzeba działać i wykorzystać ten potencjał.

A jeżeli chodzi o młodych inwestorów, to warto obejrzeć materiał pod adresem www.najlepszastrategia.pl – to jest podstawa. Na start polecam też moją książkę Zarabiaj na nieruchomościach. Ma już 8 lat, a treści są cały czas aktualne i wiedza w niej zawarta po prostu się sprawdza.

Moje prognozy, jeżeli chodzi o flipowanie w Polsce w perspektywie kolejnych 2, 5, 10 lat?

Myślę, że w ciągu kolejnych 2-3 lat deficyt na rynku zostanie zaspokojony. To dobry czas na inwestowanie. Kolejne 5 lat będzie można kupować nieruchomości na wynajem i uzyskiwać w miarę przyzwoite stopy zwrotu. A potem niewykluczone, że jeśli Unia Europejska przyjmie Ukrainę, to będziemy mogli ją odbudowywać, robić tam flipy, urządzać mieszkania, inwestować. Ale jeśli ktoś się mimo wszystko boi, to zawsze może to robić na Zachodzie.

Wielu uczestników moich warsztatów inwestuje w takich państwach, jak Holandia, Niemcy, Włochy, Wielka Brytania. Okazuje się, że na tamtych rynkach również można bardzo dobrze zarobić. Nieruchomości są uniwersalnym sposobem na inwestowanie i pomnażanie majątku na całym świecie!

W październiku mamy kolejny Maraton WIWN® – największą konferencję skupiającą ludzi z rynku nieruchomości. Czemu warto tam być?

Warto być dla inspiracji, wiedzy i kontaktów – to czynniki, które wpływają na powodzenie biznesu. Jeśli wiesz, gdzie i jak kupić, oraz znasz sposoby, jak inni to robią – możesz sam zacząć działać. Jeśli chcesz gdzieś dotrzeć, znajdź kogoś, kto już tam był, zapytaj, jak to zrobił, a może też cię tam zaprowadzi. Maraton WIWN® to naprawdę świetna okazja na zwiększenie swoich możliwości inwestycyjnych. Warto dołączyć do naszej społeczności.

Podczas Maratonu prelegenci wyjdą na scenę i w krótkim czasie opiszą swoje historie. Możesz się od nich uczyć, inspirować, motywować do działania. Warto być na każdym takim spotkaniu branżowym, ponieważ z każdego zaczerpniesz coś dla siebie.

Artykuł pochodzi z 16 numeru czasopisma Strefa Nieruchomości®

 

Przeczytaj również

rynek