Waluta
Pierwsze pytanie, które może powstać to, czy lepiej wziąć kredyt w złotówce, czy lepiej w walucie obcej ($,Euro,CHF). To co mogę doradzić odnośnie decydowania się na kredyt w walucie obcej, to najlepiej, jeśli nasza inwestycja spełnia dwa warunki:
- inwestycja będzie długookresowa (czyli raczej pod wynajem) – podczas długiego okresu kredytowania rynek podsunie nam promocję w postaci takiej, że waluta obca do złotówki będzie stała słabiej niż w momencie, gdy zaciągaliśmy kredyt, czyli straci na wartości i wtedy w odpowiednim czasie możemy przewalutować kredyt na złotówki, przez co zyskujemy dodatkowo na spadku kursu. Nawet, jeżeli chwilowo na rok, dwa, trzy lub pięć waluta pójdzie w górę, tak w długim okresie – dziesięciu czy piętnastu lat zdarzy się okres, że ona pójdzie w dół. Więc, to jest pierwszy warunek.
- waluta jest droga w stosunku do złotówki – w takim przypadku jest większe prawdopodobieństwo, że waluta kiedyś stanieje. Czyli, jeżeli ja podsumujesz ostatnie 8 lat i okazuje się, że np. dolar przyjmował wartości skrajne najniższe 2 zł za 1 dolara i najwyższe około 3,60 zł., to dla nas opłaca się brać kredyt w walucie wtedy kiedy dolar stoi wysoko czyli tak jak w tym przypadku w granicach 3,60 zł dlatego, że prawdopodobieństwo, iż w długim okresie spadnie jest wysokie.
Znam wiele osób, które brały kredyt na przykład we frankach szwajcarskich, Cena za 1 franka wynosiła 2 zł. Niestety, kiedy frank zdrożał do 3,50 zł to oczywistym się stało, że kredytobiorca musiał wprost proporcjonalnie więcej oddać pieniędzy do banku. Jeżeli ktoś kupił nieruchomość za 1 mln zł we franku po 2 zł za jednego franka, czyli zapłacił 500 tysięcy franków i w tym czasie frank skoczył na 4 zł, to oznacza, że będzie musiał oddać 2 mln zł. No i to jest to ryzyko walutowe. Dlatego istotą jest, żeby podejmować racjonalne decyzje oparte na dwóch powyższych zasadach. Ty też musisz tą minimalną wiedzę mieć, kiedy stosować kredyt w walucie.
Waluta, a oprocentowanie.
To co jest korzyścią, jeśli chodzi o kredyt zaciągnięty w walucie obcej, to to, że jego oprocentowanie jest niższe niż w przypadku złotówki. Aby zrozumieć skąd ta rzecz wynika należy zauważyć, że oprocentowanie ma dwa składniki. Pierwszy składnik, to stawka procentowa narzucona przez bank krajowy danego państwa. Dla Polski ta wielkość nazywa się WIBOR (wysokość oprocentowania kredytów na Polskim rynku międzybankowym), a dla walut europejskich nazywa się EURIBOR (określany jest wg średniej 57 banków Europy) lub LIBOR (określają ją 4 główne banki Wielkiej Brytanii). Należy dodać jeszcze, że przy stawkach LIBOR, czy WIBOR, znajduje się wskaźnik 3M lub 6M, co oznacza, że ta stawka jest średnią z ostatnich 3 lub 6 miesięcy. Drugi składnik oprocentowania zapisywanego w umowie kredytowej to marża banku. Czyli WIBOR plus marża banku lub LIBOR plus marża banku daje nam oprocentowanie. Zazwyczaj stawka LIBOR jest znacznie niższa niż WIBOR, przez co przy tej samej marży narzucanej przez dany bank oprocentowanie w walucie obcej będzie niższe. To powoduje, że w tym samym okresie czasu rata wynikająca z umowy kredytowej jest niższa. Na przykład, gdy kupowałem w 2010 r. dom jednorodzinny o wartości 770 tysięcy zł i zaciągałem na to kredyt, najniższa rata w walucie oferowana przez Deutsche Bank wynosiła 3600 zł, a na przykład w Alior Banku w złotówkach wynosiła 5100 zł. Czy to nie jest znaczna różnica? Zauważ, że w przepływach rocznych twojego przedsięwzięcia to oszczędność w wydatkach na poziomie 18 tys. zł. Stanowi to dużą pokusę dla kredytobiorców, aby jednak kredyt zaciągać w walucie obcej. Tylko pamiętaj jest to bezpieczne w przypadku kredytu długoterminowego, bo przy okazji możemy zarobić na na różnicy kursowej waluty, a przy okazji zarabiamy na tym, że rata takiego kredytu jest niższa. Co jeszcze ciekawego wiąże się z kredytem w walucie? Istnieje hipoteza, która mówi, że istnieje prawdopodobieństwo, iż obcy kraj posiadający walutę, w której to bierzemy kredyt może zbankrutować, a przez to my po bardzo niskich kosztach spłacimy nasz kredyt. Jest to możliwe w przypadku gospodarki bardzo słabej, wątłej, lub przeinwestowanej. Niestety, rzadko spotykamy taką walutę, w której banku udzielają kredytu. Niektórzy spekulanci twierdzą, że gospodarka Stanów Zjednoczonych jest na skraju przepaści co może doprowadzić do następującej sytuacji: załóżmy, że ktoś posiada nieruchomość, którą kupił zaciągając kredyt w dolarze. Może nadejść taki moment, że w przypadku bankructwa USA kredytobiorca spłaci ten kredyt za bezcen. Raczej trudno byłoby się tego samego spodziewać w stosunku do franka szwajcarskiego, gdyż Szwajcaria ma jedną z mocniejszych gospodarek świata, ale krążą hipotezy, że w przypadku dolara jest to możliwy scenariusz.
O frankach szwajcarskich chyba nigdy nie było tak głośno jak w ciągu ostatnich lat. Szkoda, że nie wszystkim się udało skorzystać.
Po co ryzykować?
Nie lubię bez powodu komplikować sobie życia, a dodatkowy stres związany z
ciągłymi zmianami w kredycie walutowym nie jest zdecydowanie na moje nerwy. Dodatkowych stresów związanych z przewalutowaniami, ciągle zmieniającym się kursem walut, zmianami w ustawie, itd. mi nie potrzeba.
Nic tak nie motywuje człowieka do śledzenia kursu przy śniadaniu, jak kredyt wzięty w innej walucie 😉
W obcej walucie zawsze z założenia jest taniej, ale ryzykowniej.
Obecne problemy osób posiadających kredyty walutowe wynikają głownie i przede wszystkim z tego, że zrobiły to w fatalnym momencie, kiedy kurs waluty na która się zdecydowały był niski względem złotówki. Trzeba pilnować kursu nie tylko po wzięciu kredytu.
Krótko mówiąc jak dbasz tak masz. Jak ktoś chce zadbać o swoje interesy, to będzie ich ciągle pilnował, sprawdzał, kontrolował itd. Kursy walut i dbanie o swój budżet potrafi się pięknie odwdzięczyć portfelowi.
Kursy walut ciągle ulegają zmianom. Zmianom nie ulegają zobowiązania kredytu w obcej walucie, które są niedostępne dla osób zarabiających najmniej. A szkoda 😉